niedziela, 24 sierpnia 2014

My travels - Warsaw

Witajcie!
Wakacje kończą się już za tydzień i mimo, że to smutna informacja dla co niektórych to napiszę ją. W ubiegłą środę, miałam w Warszawie wizytę u lekarza. Z moją mamą i siostrą postanowiłyśmy skorzystać z tej okazji i przyjechać już we wtorek by
  1. nie jechać o 4 rano, by dotrzeć na 7.30
  2. zobaczyć kilka ciekawszych miejsc.

Niestety nasze wyjścia nieco minęły się z celem. We wtorek odwiedziłyśmy tylko muzeum Fryderyka Chopina. Miałam już zacząć tu fotorelację, ale chcąc usunąć zdjęcia z karty i przenieść je na pendriva, przeniosłam tylko z Muzeum Powstania Warszawskiego, a te usunęłam. Stąd takowy tytuł posta (tyle godzin chodzenia z aparatem na marne :'( )
Jednak niezmiernie podobało mi się to wyjście. Interaktywne punkty i podział budynku na różne etapy życia umilają zwiedzanie. Planować jednak trzeba sobie około 4 godzin jeśli chce się zobaczyć wszystko.
Już późniejszym wieczorem poszłyśmy do Pizzerii Ristorante, przy centrum Plac Unii. Co do tego powiem tylko, że jeśli będziecie mieć okazję tam wpaść to warto! Pyszna pizza na delikatnym cieście i wspaniały wystrój dodają miejscu uroku.
Następnego dnia, po konsultacjach i kawie w Złotych Tarasach, pojechałyśmy do muzeum. Był to mój drugi raz w tym miejscu, ale nadal jestem zachwycona połączeniem eksponatów i wszystkich objaśnień z aranżacją wnętrza na te czasy.







Poruszyły mnie filmy do niektórych eksponatów podarowanych przez żyjących Powstańców. Nie było ich podczas mojego wcześniejszego pobytu. Ale już objaśniam czym to jest. Do rzeczy takich jak bluza, kamera czy małpka wykonana w obozie podstawiony jest w tle film. Widzimy tam na młodych, którzy wcielają się w rolę powstańców, ale głosu dają już starsi. Prawdopodobnie właściciele tych pamiątek.

Piękna jest też kawiarenka, w której nawet kasa (choć już nieużywana) stoi i pozwala nam się wkręcić w tę epokę.



















Jakie są wasze opinie na temat tego muzeum? :)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Discover my room!



Witajcie!
Z racji ostatnich mulących momentów i lekkich porządków postanowiłam zrobić coś jak mini Room Tour. Nie wiem ilu z was (o ile ktoś tu jest) zagląda tu dla pierwotnego zamysłu bloga, ale postanowiłam go .... upospolicić. Nie dlatego, że zmieniłam mój sposób myślenia na taki, ale dlatego, że poprzedni pomysł mi samej lekko nie leżał. Blog na pewno nie będzie pospolity, bo każdy jest inny, ale jednak jego tematyka delikatnie będzie się zmieniać. Już się zmieniała, a przynajmniej od czasu dwóch pierwszych postów... Ale cóż zaczynajmy! :)








Niektórzy może wiedzą, na początku maja się przeprowadzałam. od tamtego czasu w moim pokoju nadal zalatuje surowizną. Boję się wstawiać nowe rzeczy. Mam jednak w planach zamykać parę szafek, dodając w tej bieli i czerni może czerwony akcent? Dodatkowo kilka obrazków. Tak, szczególnie też takie, które będą wykonane przeze mnie. No i ZDJĘCIA! Uważam się za niefotogeniczną i rzadko się fotografuję sama i z kimś. Ale kiedyś też nie miałam z kim. Nie jestem narcyzem, nie powiesiłabym zdjęć tylko z sobą, haha! Zauważyłam, że łatwiej mi się zaklimatyzować, dogaduję się z większą ilością ludzi, mam więcej perspektyw spotkań. Przypominając sobie 10 letnią, zdołowaną dziewczynkę, która chciała się z kimś bawić, ale nie miała z kim, bo z nikim nie rozmawiała, (ach to rozwijanie zdań) to jestem z siebie dumna.











Na ogół mój pokój nie jest taki uporządkowany. Ale jak mówiłam, pracuję nad zmianą go w mniej minimalistyczny. Jednak ode mnie to chyba na tyle. Zdjęć mało, bo nie ma niestety co pokazywać by się nie pogrążać, haha. 
Do zobaczenia w następnym poście! :)



środa, 6 sierpnia 2014

Lazy holydays! ♥

Post edytowany 
Witajcie! 
Wróciłam i mam dla was prezent. Otóż zapowiadałam wam powiedzieć kilka słów o moim obozie. Jak wspomniałam w poście z obietnicą, jeżdżę na Warsztaty Artystyczne Towarzystwa Kultury Paideia w Górznie. Jest to obóz z pewną tradycją. Organizowany od wielu lat, a wcześniej nie tylko w Górznie. Ale może tyle zostawmy we wstępie, zejdźmy do rozwinięcia :)
  • Poranna rozgrzewka na aretiadę,
  •  Śniadanie,
  •  Kontrola czystości, 
  • Plaża,
  • Obiad,
  • Siesta,
  • Zajęcia plastyczne,
  • Teatralne,
  • Kolacja,
  • Etiudy na dobranoc,
  • Długotrwałe mycie się 10 osób w jednej łazience 
  • I najlepsze rozmowy psychologiczne na świecie!


Tak mijało 13 dni wyjazdu. A jednak każdy był inny. Ponieważ w tym roku musieliśmy pogodzić się z wieloma zmianami, chcieliśmy je trochę nagiąć na naszą korzyść. Wiele poranków zaczynało się od przypadkowego opóźniania wyjścia na rozgrzewkę. Staraliśmy się stworzyć swój, tradycyjny regulamin i dojść do porozumienia z kierowniczką. Po części się udało, z czego byliśmy dumni.













Najwspanialszą rzeczą na tym wyjeździe są nie tylko ludzie i atmosfera jaka tam panuje, ale wspaniałe zajęcia teatralne, które kończą się wystawianiem wieczornych etiud własnego autorstwa. W teatrze Nora di Fizelline wszyscy mogą coś z siebie dać. Wyżej widoczna ulotka jest rekwizytem do występu 'Miłość jest ślepa'. Etiuda przybliżała nam miłość między 'Ślepą Basią' i 'Brzydkim Emilem', którzy pewnego dnia spotkali się niefortunnie w parku. Wszystko zwieńczało pianinko z Amelii. Na ogół jednak nasze pomysły mają bardziej życiowe tytuły, np. 'Marynarki', ' Łyżki', 'Przystanek', 'Maminsynek'. Ale mi takie pasują, nadają temu amatorskości... 

Dodatkowo Warsztaty to czasy wielkich odkryć dla młodszych. Podczas naszych wieczornych 'zdrowych' biesiad, wielu spróbowało swoich pierwszych chińskich zupek, odkrywaliśmy nowe smaki herbat. Ale są też takie absurdalne rzeczy jak ' to do golenia nóg można użyć pianki?!' :')

A czy wy jeździcie lub jeździliście na wspaniałe obozy? :)

środa, 23 lipca 2014

Cream soup, peace & love

Niestety, znowu mnie nie było... Niestety znowu nie ma relacji z wymiany... Niestety przez brak upiększających ją zdjęć w następnym pości połączę ją z 'relacją' z Warsztatów Pracy Twórczej Kultury Paideia w Górznie, potocznie między nami znanymi jako Obóz Pracy (Twórczej) lub po prostu Górzno :)

A nie wiedzieć czemu pomówimy o niczym... A dokładnie o jedzeniu! Warum?! 

Gdy moja kochana mamusia ugotowała coś co kocham, zupę krem z marchewki, przypomniało mi się jak opowiadała mi o tym, że we wczesnym dzieciństwie nienawidziłam jej zup! Teram mogłabym na zmianę jeść kremy w trzech wyżej zaprezentowanych smakach. Pokazuje to jak w bardzo śmiesznym odcinku czasowym potrafi zmienić się nasz gust. 

Przypomniało to mi również, jak oglądałam 'Mroczne Umysły' i któraś z postaci rzuciła mądrą kwestią, mówiąc jak większość osób, w wieku 13-16 lat zmienia gust m. in. muzyczny, ubraniowy. W moim wypadku zmienił się tylko ten drugi. Z kolorowych sukienek, wyrazistych spodni, spodenek i koszulek wpadłam ciemne ubrania, które raz są bardziej rockowe, raz eleganckie, raz hipsterskie. I ja tego nie kontroluję :D

Kiedyś nie lubiłam chodzić z mamą do lumpeksów. Nie brałam tego pod względem wstydu, ale nie potrafiłam szukać takich rzeczy jak mama. Dziś idziemy razem, lub chodzę sama i znajduję siaty ubrań. Na ogół przez wyżej zaznaczoną zmienność mą, są one kompletnie różne od siebie. 

Jak u was wyglądały zmiany gustów? Może wcale się nie zmieniły? :)

sobota, 14 czerwca 2014

I've got too much information!

Cześć wam :)
Właśnie się sporządziłam listę rzeczy do zabrania do Getyngi. Tak, to już jutro, o 18.15 będę na dworcu, a o 18.45 wyruszę autokarem na drugą część wymiany. Mam nadzieję przywieźć tym razem swoje zdjęcia i miłe wspomnienia.
Zaniedbałam was ostatnim razem więc teraz mam dla was TMI Tag (Too Much Information).
Zaczynajmy!
                                                  
Kotecek na rozluźnienie :3
1. Co masz teraz na sobie?
Emm... Najwygodniejszą koszulkę/bokserkę wszechczasów! Prostą, czarną, elastyczną koszulkę z H&Mu i tak się składa, że spodnie (czarne) również z tego sklepu!
2. Czy kiedykolwiek byłaś zakochana?
Wydaje mi się, że tak. Ale nie wiem. Nie wiem czy kiedyś nie spotka mnie silniejsze uczucie niż wtedy i teraz. Zawsze nazywam to 'podkochiwaniem' by 'zakochanie' przeznaczyć na coś mocniejszego. Ale co wie 15-latka o miłości? Na pewno to, że za 5 lat będę się śmiać ze swojego zachowania :)
3. Czy kiedykolwiek przeżyłaś 'straszne zerwanie'?
Nie przeżyłam nawet zwykłego zerwania
4. Ile masz wzrostu?
Nieoficjalnie? 165? Jakoś tak...
5. Ile ważysz?
Około 51-52 kg? Nie ważę się zbyt często.
6. Masz jakieś tatuaże?
Nie, ale bardzo bym chciała, choć wiem, że wymyślenie czegoś co będę chciała mieć przez całe życie na sobie będzie trudne.
7. Jakiś piercing?
Dziurki w uszach? Bardzo chcę zrobić sobie jeszcze z 1-2 w lewym uchu.
8. OTP?
Johnlock, Hannigraham... Booth i Bones ♥
9. Ulubiony program?
Hannibal, Sherock, Kości, Demony da Vnci (nie miałam okazji obejrzeć jeszcze 2 sezonu więc bez spoilerów), zaczęłam oglądać Breaking Bad
10. Ulubione zespoły?
Thirty seconds to Mars, Paramore, Evanescence, Foo Fighters, Arctic Monkeys i dużo polskich zespołów głównie rockowych
11. Ulubiona piosenka?
Nie mam
12. Coś czego ci brakuje?
Kawałka Błogosławionej Niewiedzy, dzięki której nie patrzę na herbatę jak na latające jak szalone kuleczki itp. Czuję się dobrze, nie wiedząc kilku rzeczy
13.  Ile masz lat?
Od marca 15
14. Znak zodiaku?
Ryby
15. Czego szukasz u partnera?
Nie odpowiem ._.
16. Ulubiony cytat?
Trochę ich jest. Uwielbiam cytaty z książek Johna Greena, ale i różnych person. Woody Allen i 'Dla ciebie jestem ateistą, dla Boga konstruktywną opozycją' itp. Polecam poczytać.
17. Ulubiony aktor?
Nie wiem... Chyba nie mam
18. Ulubiony kolor?
Czarny :D
19. Muzyka głośno czy cicho?
Życie na krawędzi, głośno!
20. Jak długo zajmuje ci prysznic?
Biorąc pod uwagę, że myję jeszcze włosy i w ogóle to 20-30 minut
21. Jak długo zajmuje ci przygotowanie się rano?
Około 30 minut
22. Czy kiedykolwiek brałaś udział w bójce?
Tak, o ile przedszkolną bijatykę można w to włączyć.
23. Co ci się podoba u chłopaków?
Ze sfery emocjonalnej, poczucie humoru (które wypełniałoby mój brak xD), kultura osobista/uprzejmość
A poza tym... GŁOS! Kocham słuchać jak ludzie mówią. Nie wyobrażam sobie mieć partnera z paskudnym głosem! No i oczy. Modigliani nie malował oczu, póki nie poznał duszy kobiety. Uważam, że w oczach kryje się największe piękno, najwięcej emocji ludzkich.
24. Co ci się nie podoba u chłopaków?
Chyba gdy jest niewychowanym gburem.
25. Powód dla którego dołączyłaś do Blogofery?
Wydaje mi się, że mogę się tu 'wykrzyczeć'. Mój blog jest na razie kłębowiskiem śmieci, które powinny być posegregowane. Raz mówię co myślę, innym razem robię tagi i popularną tematykę postów/filmów. Nie wrzucam nic od siebie. Ale na razie to jest to, czego potrzebuję. 23 obserwatorów to nie jest dużo, ale wiem, że 23 dodatkowe istnienia mogą poznać moje zdanie :)
26. Czego się boisz?
Nie jest to nic nadzwyczajnego. jeśli powiem: pająków, ciemności...
Trochę dziwniejsze będzie jak powiem: koni (nie do końca boję, co nie widzę w nich nic pięknego, a nawet im nie ufam. Bez ludzkiej tarczy z osoby obeznanej nie podejdę do tego zwierzęcia i to moje osobiste zdanie, o które się nie chcę z nikim kłócić.
Ale dziwniejsze może być, jeśli powiem : zapomnienia, samotności. Owszem jestem lekko introwertyczna, ale nie chcę pozostać samotna.
27. Kiedy ostatnio płakałaś?
Chyba wczoraj. Jestem dość wrażliwa, płaczę gdy przeciąża mnie zbyt wiele emocji. 'Skoro deszcz daje życie Ziemi, chyba nie jest aż tak źle'
28. Co oznacza twój 'username'?
Ines to moje ulubione tłumaczenie imienia Agnieszka na język angielski.
29. Ostatnio przeczytana książka?
Prawie skończyłam 'Szukając Alaski', a nie pamiętam poprzednich książek w kolejności.
30. Książka, którą aktualnie czytasz?
'Upadek króla Artura'
31. Ulubiona potrawa?
Nie mam, jem dużo rzeczy xd
32. Co ostatnio oglądałaś?
X-man, przed chwilą w telewizji
33. Ostatnia osoba z którą rozmawiałaś?
Mamcia
34. Ostatnia osoba, której wysłałąś SMS'a?
Gosia :)
35. Miejsce, które chcesz odwiedzić? 
W tym momencie, moje łóżko
36. Czy ktoś ci się teraz podoba?
Mi się ktoś zawsze będzie podoba. Urok jeżdżenia Komunikacją Miejską.
37. Na jakich instrumentach grasz?
Na żadnym, ale marzę o graniu na ukulele :3
38. Jaką piosenkę ostatnio śpiewałaś?
39. Ulubiony tekst na podryw?
Ten tekst padł w mojej klasie i non stop używam go z moją koleżanką, między sobą, dla zabawy:
'Podryw na matematyka: Obliczysz ze mną równanie?'
40. Czy kiedykolwiek używałaś tego tekstu?
Wyżej jest odpowiedź.
41. Jaki sport uprawiasz?
Żyję.
42. Kto powinien odpowiedzieć na te pytania?
Każdy kto chce. Sama napisałam tego posta po zobaczeniu filmiku Weroniki :)

Mam nadzieję, że przetrwaliście te pytania! Ominęłam parę (8) bo nie wiedziałam jak na nie odpowiedzieć lub bardziej lakoniczna niż zawsze odpowiedź byłaby zbędna! Dlatego życzę wam miłego tygodnia i do zobaczenia w następnym poście, o drugiej części wymiany!

piątek, 6 czerwca 2014

Who is his exchange partner? (I)

Witajcie moi mili.
Dawno nie pisałam, ale to już zaraz wyjaśnię dlaczego.
Otóż brałam udział w uczniowskiej wymianie (Toruń-Getynga). I o tym wam opowiem. Ale post nie pojawiał się przez długi czas, bo poza wyglądem pierwszej części wymiany chciałam wam zaprezentować parę zdjęć. Kolega, który fotografował praktycznie w ostatnich dniach udostępnił nam zdjęcia na Google Dysk, ale ja dowiedziałam się o tym dziś. Myślałam, czy nie przeprosić was ulubieńcami, ale ulubieńcy zaraz po sobie? Serio? Dlatego oddaję wam najlepszy czas w moim dniu, wieczór, kiedy sobie odpoczywam by zaraz trochę poćwiczyć. Ale dość już wstępu.

Wymiana w naszej szkole polega na tym, że grupa polska najpierw gości grupę niemiecką przez ok. tydzień i za jakiś czas Niemcy nas. To jest dla nich wycieczka klasowa. Zorganizowana klasa przyjeżdża do tzw. reprezentacji szkoły, która uprzednio się zgłosiła. Każdy Polak ma swojego partnera, którego wybrał wcześniej, gdy nauczyciel czytał ich 'Listy gończe'/CV w których mówili o sobie, swojej rodzinie, 
upodobaniach i możliwości z wolnym pokojem. Przenieśmy się w czasie teraz:

18 maja, godzina 19.30
Wcześniej zebrani na dworcu czekamy na naszych partnerów. Co niektórym (w tym mi) ktoś w środku wyżymał żołądek. Po przyjeździe, krótkim powitaniu jeszcze przez godzinę nie mogę wydusić konkretnego zdania. Na szczęście mój tata mi na tyle pomagał, że wszystko opowiadał o naszym mieście. Po kolacji w Pierogarni pojechaliśmy do domu.

19 maja
Ufff. Już nowy dzień, zaraz będę wśród grupy ludzi, będzie lepiej! I tak po części jest. Przedpołudnie miło spędzam w szkole (nie na lekcjach jak coś) popołudnie praktycznie całą wymianą w centrum handlowym. Po długich rozmowach w strefie restauracyjnej wracamy do domku.

20 maja
Uroczyste obchody 25 lecia wymiany uważam za rozpoczęte i w miarę udane. Okazało się, że kompletnie nie umiem się zachować na bankiecie. Nie umiem jeść na stojąco i pilnować picia i JEŚĆ ESTETYCZNIE... Ehhh. Wolny czas w miarę podobny do poprzedniego dnia, ale z kilkoma atrakcjami przypadkami, które nam za bardzo wydłużą post

21 i 22 maja
O 8 rano w środę ruszamy do Stegny. Podróż bez zbędnych przeszkód kończy się w ośrodku Cracus w Stegnie. Po obiedzie korzystamy z pogody i idziemy na plażę..... Skończyło się to tak: 



Po grillu i tworzeniu z siebie komarzej uczty, kończymy dzień. W czwartek nasza podróż kończy się zwiedzaniem Gdańska i powrotem.

23 maja

Nadeszło pierwsze pożegnanie. Wzruszyło (niestety tylko) polską grupę i 2-3 Niemki. Bardzo dobrze, że byłam zwolniona ze szkoły jeszcze tego dnia, bo moja psychika była zbyt naruszona na kontakt z własną klasą. Bardzo mi się spodobała ta grupa, cała grupa. Nadszedł czas czekania 3 tygodni


Gdyby nie zdjęcia post pojawiłby się już wtedy. 3 tygodnie miną w następną niedzielę wieczorem. Wtedy rejsowym autokarem pojadę do Niemczech. Mam nadzieję, że post nie jest za długi, a jednocześnie mocno skrócone opisy wam nie przeszkadzają. Czy chcecie drugą część, relację z Getyngi? 

wtorek, 29 kwietnia 2014

OMG where am I living II // What I liked in april?

Siemanko! 
Co tam u was żuczki? 

Tak więc początek postu chcę zacząć od adnotacji do wpisu OMG where am I living.
Tak więc już się przeprowadziłam. 
Parter -> 3 i 4 piętro 
(tak, dwa poziomy. Na 3 piętrze wnęka z garderobą i mój pokój, u góry wszystko)
40m2 -> ok 90m2 
(z ok 40m2 salonem z aneksem kuchennym)
Śpię tutaj już od 3 dni.... JEŻU, JAK DZIWNIE
Jestem aktualnie chora, więc nie wiem czy nie pomylę się z raz przy powrocie autobusem ze szkoły, ale aaaa! xD

Z mojej perspektywy, przeprowadzka jest nieprzyjemnym przeżyciem. Całe pakowanie, przewożenie, układanie, rozpakowywanie nie sprawiło mi przyjemności.


Blog miał być głównie o moich przemyśleniach, wyżaleniach, ale chcę dodać tu takie właśnie rzeczy jak ulubieńcy, 15 rzeczy, które sprawiają mi przyjemność itp. (taką odczuwam potrzebę ;-;)

Cały kwiecień zleciał mi na pakowaniu, a ostanie 3 dni na chorowaniu. Dlatego w większości skupię się na ulubieńcach z takiego zakresu...

Acz pierwszy będzie perfum. Seria Veryme z Orilame
Perfum ''Spring Tenderness''. Brałam go trochę w ciemno, bo z zatkanym nosem bardzo czułam zapach z katalogu! Zapach jest piękny, delikatny, kobiecy, kwiatowy... Polecam! 

Z kosmetyków dobry jest również Orilame'owy krem ''Nature secrets'' Krem do rąk i ciała o zapachu lawendy i fig, wspaniale łagodzi poobdzierany od chusteczek higienicznych nos. A jego przyjemy zapach wszystkiemu sprzyja.

Z kosmetyków to na tyle. Przeprowadzkowo - kartony i worki! Trochę dziwnie, ale jeśli się przeprowadzasz polecam pakować ubrania w worki na śmieci - 120 l, Jan Niezbędny BEZZAPACHOWE! Tak, zapach worków jest tak drażniący, że nie da się wytrzymać...
\
W ramach przeprowadzki ważna czasem jest prędkość. Bardzo dobrze mieć przy sobie sklepowy (niekradziony) uchwyt do taśmy klejącej. Nie mam na myśli takiej taśmy biurowej, a szeroką, mocną taśmę (jak coś xD)

By się nie rozpisywać... Przekrwione gardło - najgorsza rzecz jaką Bozia stworzyła. Jednak dała nam również STREPSILS. W lutym 3 dni przed ważnym dla mnie wyjazdem do Warszawskiego Instytutu na operację miałam tak przekrwione gardło, że wydawało mi się, że umrę z bólu i głodu (bo nie mogłam nic przełykać prawie). Z pomocą przyszły mi tabletki do ssania Strepsils, cytrynowo miodowe. Przekraczając dzienną dawkę, a opakowanie zjadając w 2 dni ( 24 tabletki, dzienna dawka - 8 pastylek), wyleczyłam gardło. Ryzykując trochę, powiedziałam może, że nie chorowałam przez ostatnie 2 tygodnie, ale przynajmniej wstawanie o 4 nad ranem się opłaciło. Jednak nie wyzywajcie mnie z tego powodu :)
Dlatego daję mu 10/10 w skuteczności i łagodzeniu bólu.

Chorując, uwielbiam ciepłe jedzenie i picie. Dlatego praktycznie nie odchodzę od czajnika robiąc sobie herbatę. Uwielbiam herbaty, torebkowe, sypane, gorzej z granulowanymi xDD
Kocham chodzić do sklepu herbacianego i wąchać zawartość puszek, słuchać rad sprzedawczyni, która w Toruniu szczególnie wczuwa się w ten temat.  Jednak w domu nie mam tyle chęci by co 10 minut parzyć prawidłowo liście i z aromatami. Moimi ulubionymi herbatami torebkowymi są: porzeczkowa z Dilmah oraz Magic Moments -Teekanne. :)

To by było na tyle, bo wydaje mi się, że post może być trochę przynudzający. 
Życzę wam miłej majówki, a maturzystom (jeśli jacyś tu są) udanych matur z sensownymi pytaniami.

Aga uczy się fotografiki :)



Podobał ci się post? Skomentuj
Podobał ci się blog? Zaobserwuj :D